Aleksandra Wajciechowska

.

Pudełko z Philips VisaCare otworzyłam dwa tygodnie temu. W zestawie znajdują się:

    urządzenie do mikrodermabrazji

    dwie wymienne nasadki (jedną dla cery wrażliwej i jedną dla normalnej - do wymiany po 6 miesiącach używania)

    ładowarka

    szczoteczka do czyszczenia nasadki

    opakowanie podróżne

      Samo urządzenie jest bardzo lekkie i poręczne, z przyjemnego w dotyku plastiku. Wymiana nasadek nie sprawia żadnego problemu. Na dzień przed pierwszym użyciem producent zaleca wykonanie próby na przedramieniu aby sprawdzić reakcję skóry na urządzenie. Po udanej próbie można korzystać z urządzenia zaczynając od wykorzystania nasadki dla skóry wrażliwej. Skóra powinna być oczyszczona i sucha. Moja skóra zalicza się do wrażliwych więc pewnie zacznę i skończę na korzystaniu z pierwszej nasadki. Pierwsze odczucie - bezbolesny zabieg. Czuć przesuwającą się nasadkę po skórze, ale nie wywołuje to żadnego dyskomfortu. Zdecydowaną większość twarzy byłam w stanie wymasować/oczyścić zgodnie z instrukcją. Jedyny problem - czoło! Tam gdzie skóra jest bardziej naciągnięta i cienka nie udało mi się przyłożyć urządzania i przesuwać go bez oderwania od skóry. Na nic się zdały próby mocniejszego dociśnięcia, zmiany kierunku czy ręki. Nadal szukam najlepszego sposobu na czoło... Po samym zabiegu skóra była zaczerwieniona, ale też gładsza. Posmarowałam kremem twarz i poszłam spać. Na drugi dzień na twarzy nie było śladu po zaczerwienieniu. Przy drugim i trzecim zabiegu już mocniej odczuwałam, że moja skóra jest ścierana. Zabiegowi towarzyszyło uczucie lekkiego szczypania, natomiast nie było to szczypanie, które powoduje ból. Na razie - 2 tygodnie użytkowania - nie widzę spektakularnych efektów. Skóra jest wygładzona, jest to odczuwalne w dotyku i to chyba jedyna zmiana. Na inne (np. mniej zanieczyszczeń na skórze, mniejsze przebarwienia, mniejsze zmarszczki) z pewnością trzeba poczekać.

      Pozdrawiam Aleksandra Wojciechowska

      Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.