Z Natalią Przybysz rozmawia Konrad Wojciechowski
- Staram się śpiewać na maksimum możliwości. Chcę czuć te piosenki w całym ciele. Scena to ciężka praca, trzeba z siebie dużo wydalać. Nauczyłam się takiego podejścia przy projekcie Janis Joplin. Zmierzenie się z jej materiałem kosztowało mnie dużo energii, bardzo się zużyłam, ale wyszło mi to tylko na dobre. Lubię pracować intensywnie.
- Wykonywałam jej piosenki w oryginalnych tonacjach, co było o tyle wyzwaniem, że Joplin śpiewała sopranem, a ja jestem kontraltem. To jakby ustawić na ringu boksera wagi średniej z dwa razy większym i masywniejszym przeciwnikiem.
- Wychowałam się na bluesie. W dzieciństwie dużo chłonęłam tego, czego z winyli słuchali moi rodzice. Uwielbiam ciepłe, klasyczne brzmienie z lat 60. i 70. i ta muzyka jest znów moim domem. Oczywiście w czasie śpiewania z Sistars pojawiła się faza na r&b i nowoczesność, ale wreszcie wróciłam do korzeni. Piosenki na płytę "Prąd" zaczęłam pisać pod wpływem bluesa. I bardzo im do twarzy w tej stylistyce.
- To prawda. Mój szwagier Jurek Zagórski stał za produkcją tej płyty i bardzo stylowo zagrał tutaj na gitarze, uwalniając ducha lat 60. Podczas naszej współpracy przekonałam się, że zdecydowanie wolę alikwotowe gitarowe dźwięki niż brzmienie fortepianu. Chcę podtrzymać w sobie energię z poprzedniej płyty " Kozmic Blues".
- Jak zabierałam się za piosenki Janis, zaczęłam robić skoki w bok, aby trochę odetchnąć od tego projektu. Przerażała mnie porcja wyzwań, które tkwiły w tych piosenkach. Zaczęłam szukać czegoś bliższego i tak znalazłam piosenkę Miry, która pomogła mi się uporać z analogicznie zbudowanym utworem Joplin "Move Over". W ten sposób "Do kogo idziesz" stało się moją przytulanką, z którą bezpiecznie przeszłam przez poprzednią płytę. Grałam tę piosenkę na koncertach i coraz bardziej czułam ją w sobie.
- Zawsze chciałam zmierzyć się z Niemenem, bo uważam go za mistrza, a "Kwiaty ojczyste" z całego jego dorobku cenię sobie najbardziej. Poza tym prowadzę cichą wojnę z moją siostrą na temat śpiewania po polsku. Czekam, aż cała Polska przekona Paulinę do naszego języka w piosenkach. "Kwiaty ojczyste" to zbieranina wielu nazw własnych - kwiatów, rzek i miast, ale się zawzięłam i postanowiłam wyśpiewać soulowo te wszystkie Odry, Warty i Pilice [śmiech].
- Babcia mojego chłopaka ochrzaniła mnie, że śpiewam po angielsku. "Przecież masz się za buddystkę, więc śpiewaj tu i teraz, dla ludzi!". Długo się przed tym broniłam i dopiero po narodzinach dzieci, zaczęłam wić gniazdo w Polsce i odczuwać, że tu jest moje miejsce. Zaczęłam szukać porozumienia z ludźmi na koncertach w mowie ojczystej. Ale w piosence "Miód" jest użyty pewien fortel, bo słowa: "Śniło mi się, że mam wielki biust" podstępnie przykuwają ludzką uwagę. Biust ma szokować i pozbawiać ciuchów już na samym początku, żeby nie było niedomówień. "Cut the bullshit".
- Nie ukrywam, że mam zapędy ekshibicjonistyczne, ale natchnienie przyszło skądinąd. Odkryłam ostatnio na Facebooku w wiadomościach zakładkę "inne". Było tam sporo wirtualnych listów od ludzi. Jeden pan zarzucał mi, że na koncercie w Opolu śpiewałam w samym biustonoszu od kostiumu kąpielowego.
- Szczerze mówiąc cenię sobie szczerość facetów, to mówienie prosto z mostu, kawa na ławę. Kobiety tak nie potrafią. I o tym też jest mowa na tej płycie. Spotykamy się na kawie, plotkujemy, ale te rozmowy są takie powierzchowne Nie ma w nich za grosz męskiej prawdy. Fajną sztamę mam tylko z moją siostrą, która - jak trzeba - nie boi się mi "pojechać".
- Tego nie wiem, ale dopóki człowiek czuje, że to, co robi jest jego misją, pasją i wkłada w to serce, kosmos z nim współpracuje. Trudniej jest tym, którzy nie wiedzą, czym mają się zająć. Ja nic innego nie umiem robić, a śpiewanie wychodzi mi nieźle.
- Trzeba pielęgnować w sobie dziecko przez całe życie. Kiedyś zapytałam moją córkę, co chciałaby robić, jak dorośnie. Mówię jej: "Może zostaniesz tancerką? Masz przecież talent w tym kierunku, jak myślisz?". A ona odparła: "Nie, ja najlepszy talent mam do tego, że umiem się fajnie bawić".
Jest bezpłatna, działa na smartfonach i tabletach. Ściągnij aplikację Dziennika Metro na Androida!