Rzuciłam książki i zgłupiałam. A co w twoim życiu zmienił Facebook?

Kasia (42 lata, 700 znajomych, na FB od trzech lat):

- Przez Facebooka przestałam czytać książki. Kiedyś pożerałam po trzy miesięcznie. Teraz od października nie mogę przebrnąć przez pierwszy rozdział "Policji" Jo Nesbo - a przecież kocham kryminały. Codziennie po powrocie z pracy czytam wpisy moich znajomych - tak ich dobrałam, że ich posty to głównie komentarze i linki dotyczące bieżących wydarzeń politycznych i społecznych. Efekt: mój mózg jest niby zajęty lekturą i niby to lektura pouczająca.

Ale mam wrażenie, że z kolejnego przeczytanego na FB eseju na temat "dlaczego neoliberalizm jest fałszywą ścieżką" nie zostaje mi wiele w głowie. Facebook to lektura nieprzeżywana, pozbawiona koncentracji, taka wata dla mózgu. Treści zostają gdzieś na powierzchni umysłu, zamiast wniknąć głęboko. A jednocześnie nie potrafię się już przestawić na trudniejszy, wymagający większego skupienia tryb konieczny do czytania książek. Czuję, że to mnie zubaża - bez książek coraz mniej mam do powiedzenia, choć niby coraz więcej ciekawostek przelatuje po mojej facebookowej tablicy.

Organizuje mi życie towarzyskie

Zosia (29 lat, 529 znajomych, na FB od siedmiu lat):

- Dzięki Facebookowi nie muszę marnować godzin na umawianie się ze znajomymi na imprezy i spotkania. Kiedyś, jak ktoś miał pomysł, by się spotkać, trzeba było wydzwaniać, słać SMS-y, umawiać się, przekładać, dogadywać, a dziś - jest event, to join. Jest lista gości, każdy pisze, co przyniesie, i się spotykamy.

Ale FB otworzył też pole dla ciągłej autokreacji. Wiedziałam, że ludzie w kontaktach z innymi maja tendencję, by pokazywać się z jak najlepszej strony, ale jeszcze nigdy pokazywanie cukierkowego życia, publikowanie słodkich fotek z wakacji, z rodzinką itp. nie było takie proste. Dawniej skupialiśmy się na tym, jak się ubierzemy, co powiedzieliśmy w towarzystwie, jak się zachowaliśmy. A dziś - na tym, jakie wybraliśmy sobie zdjęcie profilowe, jaki mamy status, co lajkujemy, co udostępniamy. We wszystkich wpisach widzę podstęp: każdy się kreuje i promuje.

Podglądactwo jest podniecające

Igor (35 lat, 406 znajomych, na FB od siedmiu lat):

- Facebook to dzieło szatana, bez dwóch zdań zmienił relacje i sposób komunikacji milionów ludzi. Jak cię nie ma na "Fejsie", to towarzysko nie istniejesz. Niestety, taka jest prawda, ludzie przestali się spotykać, dzwonić do siebie, rozmawiać.

Wydaje mi się, że Facebooka używam głównie do pracy, w jednym miejscu mam wszystkie interesujące mnie informacje o tym, co się aktualnie dzieje w moim mieście i na świecie. Ale w rzeczywistości masę czasu spędzam na Facebooku bezmyślnie, przeglądając bezsensowne posty znajomych, którzy dzielą się praktycznie wszystkim.

Z jednej strony - kompletnie nie interesuje mnie np. to, że ktoś, kogo nie widziałem pięć lat, właśnie rozstał się z żoną i publicznie pierze swoje brudy, albo że ktoś kupił małego superpięknego pieska. Z drugiej - jest w tym coś podniecającego, masz możliwość podglądać czyjeś życie, zaglądać mu pod kołdrę, do talerza, do najbardziej intymnych sfer.

Komunikacja to podstawa

Radek (27 lat, 486 znajomych, na FB od sześciu lat):

- Facebook w moim życiu zmienił niewiele, przynajmniej nie w drastycznym stopniu. Już przed nim korzystałem z portali społecznościowych i komunikatorów na tyle często, że z większością znajomych komunikowałem się przez internet. Facebook po prostu przejął kilka różnych miejsc, które wcześniej odpowiadały za te funkcje, i z nim jest wygodniej.

Poprzednie portale społecznościowe, takie jak Grono czy e-puls, skupiały się na poznawaniu nowych ludzi. Dzięki anonimowości było to łatwiejsze. Grupy hobbystyczne, szukanie ludzi przez wspólnych znajomych... Facebook przez konieczność rejestracji pod własnym nazwiskiem sprawia, że jesteśmy niemal tak samo niepewni w poznawaniu nowych ludzi jak w rzeczywistości. Nie tworzymy tutaj swojego idealnego obrazu - jesteśmy bardzo podobni do siebie w świecie rzeczywistym. Przez to Facebook służy głównie nie do poznawania nowych ludzi, a do utrzymywania kontaktu z osobami już znanymi.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.