Karolina Orłowska

.

Steamer, który miałam szansę przetestować ogólnie oceniam na 4 (na 6 stopniowej skali). Zdecydowanie mogę potwierdzić, że jest on dość lekki i takich kształtów, by móc zabrać go ze sobą na wakacje, czy wyjazd służbowy (a właśnie wtedy najchętniej pozbyłabym się zagnieceń na ubraniach powstałych podczas podróży w walizce). Dodatkowo jego kształt sprawia, że urządzenie trzyma się wygodnie i nie obciąża ono dłoni i nadgarstka mimo, że używa się go bez podporu jakim jest deska do prasowania. Jest to kolejny plus ponieważ poza domem nie zawsze mamy miejsce, by położyć ubranie i rozprasować tradycyjnie żelazkiem.

Niestety muszę przyznać, że steamer nie nagrzewa się tak szybko, jak było to opisane w instrukcji. W związku z tym poczekałam odrobinę dłużej, jednak nie zmieniło to sytuacji. Powiedziałabym, że urządzenie rozgrzewa się w trakcie pracy. Para staje się cieplejsza i intensywniejsza podczas użytku. Wtedy też dopiero zagniecenia zaczynają być efektywniej wygładzone niż na początku pracy.

Zbiornik na wodę wysuwa się i wkłada bez żadnych problemów. Otwór jednak do którego wlewa się wodę jest dość mały, tak jak i sam zbiornik. 1 napełnienie go starcza na ok. 1 sztukę ubrania.

Urządzenie jest bezpieczne dla wszystkich tkanin jednak uważam, że jest dużo efektywniejsze przy bawełnie niż innych tkaninach, które testowałam. Byłam zaskoczona, że łatwiej było mi wygładzić grubszą bawełnianą sukienkę niż cienką bluzeczkę z domieszką poliestru.  Być może z czasem dojdę do lepszej w wprawy w posługiwaniu się tym urządzeniem. Dodatkowa szczotka do grubszych tkanin to dobry pomysł.Urządzenie ma zawieszkę na rączce dlatego można go wygodnie powiesić kiedy stygnie i łatwo się je "czyści".

Cena niestety jest w mojej opinii zbyt wysoka w stosunku do funkcjonalności produktu. Steamer poleciłabym jako urządzenie odświeżające i prostujące nieduże zagniecenia, ale absolutnie nie zastępujące żelazko rozprasowujące mocne zagniecenia.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.