Carmakoma: oddajemy głos Magdalenie

Nadal trwa nasz konkurs Moda w kobiecych rozmiarach - przysyłajcie do nas swoje teksty, uwagi, opinie i relacje, a także rysunki albo zdjęcia, wszystkie związane z modą 42+. Czekają nagrody - ubrania Carmakoma. A dzisiaj publikujemy optymistyczną wypowiedź Magdaleny

Nigdy nie sądziłam, że rozwiązanie jakiegokolwiek problemu można znaleźć w jednym zdaniu, ba, a co dopiero jednym słowie. Dlatego, gdy nadszedł czas karnawału i moje cudowne krągłości stały się moimi cudownymi krągłymi zmartwieniami, nie mogłam uwierzyć, że jedna wizyta w sklepie, jedna rozmowa ze sprzedawczynią, a wreszcie jeden dodatek do ubrania może odmienić moją szafę, może odmienić moją codzienność, może sprawić, że w czasie karnawału poczuje się wspaniale nie tylko dzięki temu niezwykłemu okresowi radości, ale także dlatego, że się sobie spodobam. To, co dalej się wydarzyło, sprawiło, że zaakceptowałam siebie nie dlatego, że musiałam, że codziennie witam siebie mówiąc: "kobieto, masz cudowne ciało", ale dlatego, że szczerze się sobą zachwyciłam.

Będąc w sklepie i mierząc n-tą sukienkę, n-tą spódniczkę i n-tą szałową bluzeczkę, w których to moje ciało wcale nie wydawało się tak optymistycznie nastawione do świata, jak te, którymi raczy nas telewizja podczas karnawału w Rio, zaproponowała mi swoją pomoc młoda sprzedawczyni. Tutaj muszę wyrazić skruchę, ponieważ pierwsze, co przyszło mi na myśl brzmiało mniej więcej: "a jak ty mi

możesz pomóc, skoro na tobie każdy ciuch pewnie leży idealnie", miała ona bowiem medialnie idealne kształty okraszone pięknym uśmiechem na twarzy. Nie poddając się jednak i sądząc, że pewnie teraz będzie chciała mnie nakłonić do opróżnienia zawartości portfela w wysokości przynajmniej dwóch tygodni pracy oraz tym, że na pocieszenie wieczorem zafunduję sobie pyszne bakaliowe lody. znaczy pyszny, bakaliowy sorbet (robią w ogóle bakaliowe sorbety ?) postanowiłam skorzystać z jej pomocy. I tu spotkała mnie niespodzianka - otóż młoda osoba zaprowadziła mnie, w jak mi się wydawało, rejon przykrótkich koszulek i żakiecików. Myślałam wtedy, że ona naprawdę chyba nie zdaje sobie sprawy z krągłości moich krągłości. Jednak ów rejon okazał się zbawieniem, były tam bowiem różnego rodzaju bolerka, w formie koronek, chust, żakietów i miłych dla oka narzutek. Uśmiech na mojej twarzy był jeszcze wtedy ironiczny, o, jaką wredną babą się musiałam jej wydawać, a ona jeszcze na dodatek z tym wyglądem młodego aniołka, tym miłym głosem mówiła, że sama dobierze rozmiar, nie chcąc mnie publicznie o niego pytać. Mając na sobie małą czarną, z odciętym biustem i koronkowym dekoltem, w której moje ramiona wyglądały niczym u siłaczki, a biust rodem z filmu niskobudżetowego, nigdy bym nie sądziła, że srebrne ażurkowe bolerko przecenione na 39,50 zł sprawi, że zakocham się w sobie, ba, sprawi, że niczym jak jakaś Carrie Bradshaw z "Seksu w wielkim mieście", która kochała buty, ja pokocham to bolerko i jak na kobietę przystało, tę sukienkę również.

Patrząc wstecz na zawartość mojej szafy i uwielbienie do tego, co nienaganne, bo kto powiedział, że zakończone koronką pończochy nie mogą być nienaganne, to wiele traciłam. Te wszystkie bluzki, białe kołnierzyki, spódniczki na zakładkę naprawdę wiele traciły bez takich prostych dodatków jak bolerko czy kamizelka, nawet taka męskim akcentem jak krawat. Ta odrobina "materiałowego szaleństwa" dodana do codziennego stroju sprawiła, że nie muszę stosować jakiś magicznych sztuczek wciągania całego powietrza aż za przeponę, czy krępować się wygodnie siadając w fotelu, za to dodaje mi pewności siebie, takiego pazura w spojrzeniu i młodzieńczego zachwytu.

Copyright © Agora SA