Jak nosić logo?

Nie chcesz żałować, trzymaj się tej zasady.Mniej znaczy więcej. Jeden duży logotyp wystarczy, nikt nie powinien wyglądać jak słup reklamowy.

W latach 90. chodzenie w ciuchach znanych marek było symbolem statusu. Wiadomo, nie każdy mógł sobie pozwolić na dżinsy Levi’s czy koszulkę z wywalonym na klacie D&G. Generalnie mniej więcej w połowie ubiegłej dekady nastąpił przesyt i wróciliśmy do ukrywania metek. Jednak jak to w modzie bywa, wszystko, co już było, musi kiedyś powrócić.

Bluzy VansBluzy Vans / fot. mat. prasowe/ mat. partnera

Teraz właśnie nastąpił ten moment, kiedy znów można bez obciachu paradować w dobrze oznakowanych markowych ciuchach. Tym razem niekoniecznie chodzi o byle jak umieszczoną nazwę marki, ale bardziej o sam graficzny symbol. Lekko przerobione logo ma być elementem ozdobnym, a nie tylko pustym wyrazem. Marki same przerabiają swoje znaki firmowe albo proszą o to znanych artystów.

Bluzy Gap i AdidasBluzy Gap i Adidas / fot. materiały partnerów

Gwarancją sukcesu nie są też wcale cena ani prestiż marki. Aktualnie do najbardziej pożądanych logotypów drukowanych na ubraniach należą te streetowe, jak Adidas czy Nike albo kultowy Levi’s. Co ciekawe, duże sprzedażowe sukcesy odnoszą też niszowe marki skejterskie (Supreme czy Thrasher). Wiadomo, chłopaki, które jeżdżą na deskach, nawet jeśli na co dzień pracują w korpo, są przecież bardzo cool.
Nie nosimy już logo, aby się chwalić swoim statusem społecznym. Jest nam potrzebne bardziej do tego, żeby pokazać innym, do jakiej grupy przynależymy. Jeśli wybierasz T-shirt Gucci’ego, wiadomo, jesteś trendsetterem. Hilfiger czy Lacoste to mainstream klasy średniej. Są też tacy, którzy logotypów nie znoszą. Pep Guardiola, jeden z najlepiej ubranych trenerów na świecie, podobno wypruwa wszelkie ślady obrandowania ze swoich ubrań.

Bluzy Reebok i NikeBluzy Reebok i Nike / fot. mat. partnerów

Nie chcesz żałować, trzymaj się tej zasady.
Mniej znaczy więcej. Jeden duży logotyp wystarczy, nikt nie powinien wyglądać jak słup reklamowy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.