Serum do twarzy nakładamy po dokładnym oczyszczeniu skóry, a przed nałożeniem kremu pielęgnacyjnego. Wodnista konsystencja sprawia, że wystarczy nałożyć na skórę zaledwie 2-3 kropelki serum i wklepać lub w wmasować je kolistymi ruchami, aby pobudzić krążenie.
Koreanki używają kremów wodnych przede wszystkim w czasie wieczornej pielęgnacji, choć częstotliwość aplikacji należy dopasować do indywidualnych potrzeb skóry. Aby kosmetyk przyniósł zamierzone efekty, trzeba go stosować regularnie co najmniej przez kilka tygodni.
Po kremy wodne warto sięgnąć przede wszystkim wtedy, kiedy nasza skóra wymaga większej uwagi. Po zimie, kiedy mróz, wiatr i suche powietrze w ogrzewanych pomieszczeniach przyczyniły się do utraty wilgotności skóry, zaleca się stosować preparaty głęboko nawilżające.
Serum zauważalnie poprawia kondycję skóry. Staje się ona promienna, rozświetlona i odświeżona. Pory są mniej widoczne, a koloryt cery bardziej jednolity - zniknęły lekkie zaczerwienienia (sądzę, iż dłuższe używanie serum naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczy). Skóra jest miękka, nawilżona.
Wodna, półpłynna, lepka konsystencja sprawia, że preparat wchłania się szybko, choć początkowo pozostawia na skórze lepką warstwę, ale znika ona po paru minutach zostawiając skórę gładką i mięciutką. Cytrusowy, nienachalny zapach podoba mi się, gdyż właśnie z cytrusami najbardziej kojarzy mi się witamina C.
Serum CO Effector to kwintesencja moich oczekiwań. Ładne i wygodne opakowanie z zakraplaczem. Bardzo wydajne, bo rzeczywiście jak głosi producent, wystarczy kilka kropelek rozsmarować na twarzy, żeby poczuć efekt.
Konsystencja bardzo przyjemna, jak dotyk jedwabiu na skórze. Zapach rewelacyjny, świeży, lekko ziołowy, jakby skoszonej trawy (przynajmniej mój nos tak go odbiera), uwiódł mnie od pierwszego razu.
Używałam kosmetyku przez kilka dni, wieczorem, pod krem. Rewelacja! Napięcie skóry niczym po zabiegu u kosmetyczki, wygładzenie, podniesienie konturów twarzy, lekkie rozjaśnienie.