Testujemy Philips VisaCare: urządzenie do domowej mikrodermabrazji

Dzięki niewielkiemu urządzeniu Phillips VisaCare zabieg mikrodermabrazji do tej pory dostępny jedynie w profesjonalnych gabinetach, można wykonywać samodzielnie w zaciszu własnego domu. Jak działa to urządzenie i jakie są efekty po jego zastosowaniu?

PhilipsPhilips Philips VisaCare Philips VisaCare

Jak działa Philips VisaCare?

Philips VisaCare do domowej mikrodermabrazji pobudza naturalny proces regeneracji skóry dzięki kombinacji złuszczania naskórka i masażu podciśnieniowego. Końcówka złuszczająca wykonana z korundu pozwala skutecznie złuszczać suchy naskórek i wydobywać na wierzch nowe komórki. Naturalny proces odnowy skóry zostaje pobudzony.

Masaż podciśnieniowy delikatnie zasysa skórę, jednocześnie ja masując, przez co oddziałuje na jej głębsze warstwy. Masaż pobudza także mikrocyrkulację krwi, przez co tlen i substancje odżywcze są szybciej transportowane i docierają do wszystkich komórek skóry, rewitalizując ją. Kombinacja funkcji złuszczającej i masażu podciśnieniowego pozwala pobudzić produkcję kolagenu i elastyny.

Według zapewnień producenta z urządzenia do domowej mikrodermabrazji wystarczy korzystać dwa razy w tygodniu po 5 minut, by w ciągu 4-6 tygodni zauważyć korzystne zmiany na skórze. Jak to wygląda w praktyce?

Grażyna (53 lata)

Już po pierwszym użyciu Phillips VisaCare osiągnęłam świetne efekty. Martwy naskórek został mocno złuszczony. Po zabiegu skóra wręcz sypała się z mojej twarzy (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), dzięki czemu użyty krem wchłonął się idealnie. Skóra stała się gładka, bardziej jędrna i odżywiona. Sam zabieg trwał około 15-20 minut. Na początku trzeba dojść do wprawy, aby umieć operować końcówką w taki sposób, żeby była przyssana do skóry i nie odczepiała się, ale jest to do opanowania, i kolejne zabiegi przeprowadza się już sprawniej. Podoba mi się to, że urządzenie jest bezprzewodowe, co znacznie ułatwia jego używanie, a ładowanie spokojnie wystarcza na kilka zabiegów. Urządzenie jest małe i poręczne, można je zabrać w podróż i nie zajmuje dużo miejsca. Plusem jest też jego cena w porównaniu do kosztu zabiegu w salonie. Zdecydowanie polecam kobietom w moim wieku.

PhilipsPhilips mat. prasowe mat. prasowe

Dagmara (33 lata)

Na początku miałam małe problemy z obsługą urządzenia. O wiele łatwiej manewrować końcówką w okolicach policzków niż czoła, ale po dwóch - trzech zabiegach można dojść do wprawy. Phillips Visa Care jest lekki i bardzo poręczny, a dzięki temu, że ładuje się go stacjonarnie, nie ma problemu z plączącym się kablem. Podczas pierwszego zabiegu uczucie jest dość dziwne, końcówka zasysa skórę, co początkowo może wydawać się nieprzyjemne, ale nie jest bolesne i można się do tego szybko przyzwyczaić. Bałam się, że moja naczynkowa i wrażliwa skóra będzie mocno zaczerwieniona po zabiegu, ale efekt jest taki, jak po tradycyjnym peelingu złuszczającym - czyli małe zaczerwienie znika po kilkunastu sekundach. Po pierwszym zabiegu zauważyłam, że twarz jest bardziej jędrna i bardziej rozjaśniona. Po czwartym przebarwienia stały się mniej widoczne, mam też wrażenie, że w ciągu dnia moja twarz mniej świeci się w obrębie strefy T. Dużym plusem jest to, że po każdym zabiegu o wiele lepiej wchłania się serum oraz kremy. To spory wydatek, ale w porównaniu do kosztownych zabiegów w specjalistycznych gabinetach, zakup szybko się zwraca.

Copyright © Agora SA