Natascha Kampusch przez 10 lat była więziona w tym domu. Teraz przychodzi go sprzątać

Natascha Kampusch, która przez lata była więziona i gwałcona w domu pod Wiedniem, nie zamierza sprzedawać nieruchomości, którą otrzymała w spadku po swoim oprawcy. - Nie chcę, aby stał się parkiem rozrywki - tłumaczy.

Historia 28-letniej dziś kobiety wstrząsnęła światem w 2006 r., kiedy udało jej się uciec od swojego porywacza Wolfganga Priklopila. Mężczyzna przetrzymywał ją w domu pod Wiedniem od 1998 r. W tym czasie znęcał się nad nią psychicznie i traktował jak seksualną niewolnicę. Po ucieczce Kampusch, Priklopil popełnił samobójstwo, a jej zapisał w spadku dom, w którym przez lata była maltretowana.

Jak donoszą zagraniczne media Natascha Kampusch, mimo przeżytej traumy, nie pozbyła się nieruchomości. Kobieta pokazała dom w programie Sunday Night. Przyznała, że spędza w nim weekendy. Zajmuje się wtedy porządkami, choć omija piwnicę, w której była więziona.

Kampusch nie ukrywa, że wizyty w miejscu, gdzie doznała tylu krzywd, nie są dla niej łatwe, ale to część terapii. Poza tym kobieta nie chce, aby stało się ono parkiem rozrywki, który będą odwiedzać tłumy turystów. Zainteresowanie jej osobą i historią wciąż jest bardzo duże. - Czy nie wystarcza im, że zostałam porwana? Cały czas chcą wszystko wiedzieć na mój temat. Nie mają sumienia – mówi w programie Sunday Night.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.