"Mężczyźni muszą być teraz feministami". Barack Obama deklaruje swój feminizm w felietonie

Barack Obama opublikował w magazynie ?Glamour? felieton. Pisze w nim o swoim stosunku do feminizmu. Sam siebie nazywa feministą.

Kadencja prezydencka Baracka Obamy powoli dobiega końca. Polityk ma nadzieję, że na stanowisku zastąpi go koleżanka z partii – Hillary Clinton – pierwsza kobieta, która ma szansę zostać prezydentem USA. Polityk wielokrotnie pokazywał swoje zainteresowanie sprawami kobiet, a opublikowany w „Glamour” felieton to tego kwintesencja.

Prezydent USA zaczyna od tego, że zdaje sobie sprawę, że nie zawsze mógł być wsparciem dla swojej żony i dwóch córek – Natashy i Malii. Przez długie lata kariery politycznej, kiedy musiał dojeżdżać z Chicago do Springfield albo Waszyngtonu, bywał w domu rzadko.

Dopiero teraz widzę, że pomimo że pomagałem, to robiłem to na własnych warunkach. Dopasowywałem sprawy rodzinne do pracy, nigdy odwrotnie. Cały ciężar spadł niestety na Michelle – pisze Obama.

Doskonale wie, że gdyby nie Michelle, nie udałoby mu się zajść tak daleko. Docenia również rolę, którą odegrały w jego życiu kobiety. Wychowała go samotna matka, więc od dzieciństwa zdawał sobie sprawę z tego, z jakimi problemami muszą mierzyć się kobiety. A bycie ojcem dwóch córek uświadomiło mu to jeszcze wyraźniej. Wierzy, że właśnie to ukształtowało jego feminizm.

Wydaje mi się, że to niezwykle ważne, żeby ojcowie córek byli feministami, bo właśnie tego wymaga obecnie od mężczyzn społeczeństwo – dodaje Obama.

Obama zwraca też uwagę na ważny problem. Świat poszedł co prawda do przodu – kobiety mogą robić karierę w każdej dziedzinie, decydować o swoim losie oraz ciele i nie potrzebują już mężczyzny, żeby załatwić coś tak prostego jak karta kredytowa. Mimo to nadal jest wiele do zrobienia. On zobowiązuje się do wprowadzania ustaw, które będą broniły równości, ale najważniejsze co wszyscy musimy zrobić to zmienić nastawienie.

Dziewczynki nadal uczy się skromności, a chłopców asertywności – pisze. – Nasze córki krytykowane są za głośne wyrażanie swojego zdania, a synowie za okazanie słabości.

Jako przykład podaje tutaj Michelle Obamę. Uważa, że prasa niesłusznie przypięła jego żonie łatkę „nerwowej”, gdy ta z wielką pasją broniła swojego przekonania.

Na koniec pisze, że na szczęście coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z nierówności i niesprawiedliwości i próbuje z nimi walczyć. 

Prezydent zwraca się też do Amerykanów. Mówi im, że niezależnie od poglądów politycznych tegoroczne wybory prezydenckie to niezwykle ważny moment dla całego kraju. Kandydatura Hillary Clinton to „kolejny przykład, który udowadnia jak daleko zaszły kobiety w drodze do równouprawnienia”.

Więcej o:
Copyright © Agora SA