"Złe mamuśki" się buntują. Fajny film na babski wieczór

Komedię "Złe Mamuśki" będzie się dobrze oglądało, zwłaszcza jeśli wcześniej chciało się zrobić swojej rodzinie awanturę i rzucić siatkami pełnymi zakupów. Dobrze będą się na nim bawić nie tylko mamy, ale wszystkie kobiety, które czasem mają ochotę powiedzieć "mam do-syć bycia zawsze tą najlepszą i świetnie zorganizowaną".

A właśnie taka przez większość życia jest Amy (Mila Kunis), która jako dwudziestolatka zaszła w ciążę, a potem poszło już szybko. Mąż, drugie dziecko, praca na pół etatu w produkującej kawę firmie prowadzonej przez bandę millenialsów i dom na przedmieściach Chicago. Teraz Amy ma 32 lata i żyje trochę jak robot. Przygotowuje dzieciom śniadanie, odwozi je do szkoły, jedzie do pracy, odbiera dzieci ze szkoły i przewozi na dodatkowe zajęcia, robi zakupy, a wieczorem przeprasza rodzinę, że obiad podany jest tak późno. Z wierzchu w domu wszystko jest perfekcyjne, ale któregoś wieczoru Amy przyłapuje męża w intymnej sytuacji z kobietą po drugiej stronie komputerowego monitora. Okazuje się, że internetowy romans trwa już 10 miesięcy. Amy pakuje manatki męża i postanawia, że zajmie się wszystkim sama. Szybko odkrywa, że ma dosyć bycia chodzącą perfekcją, a jej zachowanie powoduje zmiany także u innych mam ze szkoły jej dzieci.

Za scenariusz i reżyserię filmu odpowiadają Jon Lucas i Scott Moore twórcy pierwszej części „Kac Vegas”. Tym razem jednak zamiast szalonej podróży do miasta rozpusty i jednorękich bandytów mamy imprezę z tanim winem i pizzą, pierwsze od lat wyjście do klubu i prześmieszny pijacki rajd po supermarkecie, w czasie którego matki kupują właśnie to na co mamy ochotę po pijaku – mnóstwo zupełnie niepotrzebnych, ale strasznie fajnych rzeczy. I choć fabuła filmu z przemianą głównej bohaterki, jej przyjaciółek, aż w końcu głównego czarnego charakteru, próbą ratowania małżeństwa i obowiązkowym motywacyjnym przemówieniem jest dosyć przewidywalna, to całość ogląda się bardzo przyjemnie. Jest naprawdę śmiesznie, a po seansie ma się ochotę na kieliszek taniego białego wina i szaloną imprezę do godz. 23, bo przecież jutro znowu trzeba być na chodzie.

 
Więcej o:
Copyright © Agora SA