"Orange is the New Black" sezon czwarty. Rozmawiamy z Bo i Red

O życiu w więzieniu i dalszych losach bohaterek rozmawiamy z Kate Mulgrew i Leą DeLarią

Agata Piasecka: Jak wygląda praca z Jenji Kohan twórczynią „Orange is the New Black”?

Kate Mulgrew*: Nie wiemy co się stanie, zanim nie przeczytamy scenariusza. Tak długo jak Jenji Kohan będzie w stanie zachować swoja niezależność, tak długo serial będzie na najwyższym poziomie. Lata pracy na planach nauczyły mnie, że nawet najbardziej utalentowana obsada nie da rady pociągnąć scenariusza jeśli scenarzysta czuje się wypalony. Na szczęście Jenji nie brakuje pomysłów i ma fantastyczną ekipę dziesięciu scenarzystów. A jeśli pod koniec coś się jej nie podoba to kręcimy jeszcze raz.

Lea DeLaria**: Z kolei ja przez większość życia postrzegana byłam jako aktorka komediowa, nawet jeżeli miałam do wypowiedzenia trudną kwestię wymagano abym przedstawiała ją w zabawny sposób. W „Orange is the New Black” jest inaczej, Jenji od razu powiedziała, że jak chce być w serialu muszę też grać dramatycznie

W serialu wątki dramatyczne łączą się z komediowymi

Kate: Mam wrażenie, że wszyscy w tym więzieniu, nawet strażnicy nieustająco potykają się na przysłowiowej na skórce od banana i coś wychodzi nie tak. Zupełnie jak w prawdziwym życiu, nie sądzisz?

Czego nauczyłyście się o życiu z tego serialu?

Lea: „Orange is the New Black” nauczyło mnie się, że można się zmienić. Jestem bardzo cyniczna, ale wydaje mi się, że ten serial po prostu przynosi nadzieję, że zmiana jest możliwa. Do tej pory nie było programu, który pokazywałby jak wygląda rzeczywistość w kobiecym więzieniu. A „Orange is the New Black” rozpoczął globalną dyskusję na ten temat

Po obejrzeniu waszego serialu wiezienie napawa mnie jeszcze większym przerażeniem. Mam wrażenie, że nie przeżyłabym tam ani jego dnia

Kate: I pewnie masz rację. Prowadzę zajęcia w zakładzie karnym, gdzie przebywają 16 -20 letni chłopcy. Dla nich to szansa na oderwanie się od więziennej rzeczywistości, do której muszą zaraz wrócić. Kiedy widzę jak odchodzą pęka mi serce. Myślę, że w wiezieniu umiera jakaś część ciebie. Dlatego ta społeczność jest tak zhierarchizowana jak pokazuje nasz serial. Musisz albo znaleźć sobie miecz, albo zginiesz od cudzego. Grana przeze mnie Red znalazła kuchnię i ta kuchnia dawała jej władzę. W wiezieniu jedzenie ma naprawdę niesamowita moc. Dlatego dla Red było tak ważne by wrócić do kuchni i teraz nie będzie jej przeszkadzało nawet wstawanie o 4:30.

Lea: W więzieniu potrzebny jest punkt zawieszenia. Dlatego choć z pozoru przyjaźń jaka połączyła Bo [postać grana przez Leę – red.] i Pennsatucky po tym jak zostały odrzucone przez swoje grupy wydaje się niemożliwa, to obie przetrwały.

Wasz serial czasem porównywany jest do „Oz”, serialu HBO o więzieniu z przełomu lat 90. i 2000 ?

Lea: Tak ale to był zupełnie inny serial. „Oz” opowiadało o męskim więzieniu o zaostrzonym rygorze, a Orange is New Black” rozgrywa się w żeńskim więzieniu o minimalnym rygorze. To ogromna różnica.

Która historia z pokazanych w serialu była najbardziej dramatyczna?

Kate: Moim zdaniem historia relacji pomiędzy Bo i Pennsatucky. Bo [lesbijka-red] wyedukowała ultrakatoliczkę Pennsatucky.

Lea: Dla mnie, też dlatego, ze gram Bo, oglądanie jak Pennsatucky została zgwałcona była okropnym przeżyciem. I to w jaki sposób do tego doszło. I fakt, że ją gwałcono przez całe życie. To okropne, ale niestety tak właśnie dzieje się w życiu. Nie ma podziału na złych gości i głupie dziewczyn. Czasem krzywdzi cię ktoś komu wydawałoby się naprawdę na tobie zależy.

* Aktorka wcielająca się w postać Red

** Aktorka grająca Bo

Nowy sezon „Orange is the New Black” od dziś jest w całości dostępny na Netflixie

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.