Mój top 5 - tusze do rzęs

Gdy wybieram maskarę, przede wszystkim zwracam uwagę na szczoteczkę. Lubię te dość gęste, średniej wielkości. Małe i rzadkie szczoteczki przeważnie sklejają mi rzęsy. Preferuję tusze, które dobrze rozczesują i dają raczej naturalny efekt.
Max Factor Max Factor mat. prasowe

Max Factor, 2000 Calorie 29,99 zł

To już klasyka maska, ale zawsze świetnie się sprawdza. Pogrubia, wydłuża, poczernia.  Można nią zrobić makijaż dzienny i wieczorowy, jeśli nałoży się kilka warstw tuszu.

Hypnose Doll Eyes Hypnose Doll Eyes materiały prasowe

Lancome, Hypnose Doll Eyes 145 zł

Pięknie podkręca, rzęsy są długie, lśniące, czarne od nasady po końce. Szczoteczka dociera nawet do najmniejszych włosków. Jednocześnie nie jest to efekt sarenki Bambi.

Mega Volume Collegene Mega Volume Collegene materiały prasowe

L'Oreal Paris, Mega Volume Collagene 52 zł

Jeden z moich must have. Dlaczego? Bo doskonale poprawia kondycje rzęs. działa jak maska na włosy. Są po niej delikatniejsze, nie kruszą się. Efekt makijażu - rzęsy grubsze, mega czarne, z połyskiem. Jak krem z kolagenem.

They are Real They are Real materiały prasowe

Benefit, They're Real 115 zł

To moje najnowsze odkrycie, mimo, że maskara nie jest na rynku nowością. Idealna, zwłaszcza ładnie wydłuża i modeluje kształt - lubię rzęsy zaczesane w bok do zewnętrznego kącika, tak by oko miało bardziej migdałową linię.

Smoky Eyes Smoky Eyes materiały prasowe

Bobbi Brown, Smokey Eyes 115 zł

Doskonale się rozprowadza, bez grudek. Wystarczy kilka pociągnięć szczoteczką, by wszystkie rzęsy były idealnie wytuszowane. Ładnie zagęszcza optycznie, kilka osób pytało mnie, czy dokleiłam sztuczne rzęsy, gdy jej używałam. Mimo to makijaż nie jest teatralny, nie ma efektu "rzęsy jak grabie", co czasem wytykają moi koledzy zbyt zmalowanym damom (te ze zbyt długimi sztucznymi rzęsami zwą w delikatnej wersji "krówkami").

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.