Polski TK Maxx droższy niż w Londynie

TK Maxx wkroczył do stolicy. Salony popularnej brytyjskiej sieci otwarto w Warsie i Sawie oraz w Blue City. Na Wyspach sklep słynie z niskich cen i oryginalnych ubrań. A w Polsce? Sprawdziliśmy - nie jest tak tanio

Sieć sprzedaje końcówki ubiegłorocznych kolekcji i ostatnie egzemplarze serii. Pojawiają się też modele topowych projektantów jak Armani, Prada czy Calvin Klein. Niedawno TK Maxx otworzyło sklepy w stolicy. Jeden w dawnych Domach Centrum - wejście mieści się w łączniku między Warsem i Sawą. Na dwóch piętrach tłumy klientów polują na okazje. Polują dosłownie, bo w TK Maxxie bywają pojedyncze egzemplarze ubrań czy pary butów. A przejrzenie dokładnie jednego wieszaka z płaszczami może zająć nawet pół godziny. Okazje się trafiają - wełniana sukienka Calvina Kleina za 249 zł, skórzana torebka Furli za 400 zł czy męskie półbuty Pierre Cardin za 169 zł.

Ale to ciągle ceny nie na każdą kieszeń. Spodnie Armaniego kosztują ponad 300 zł, a stylowe bokserki Ben Scherman nawet 70 zł. Sporo tu także oryginalnych ubrań mniej znanych marek i zupełnie nieoryginalnych.

Niestety w TK Maxxie trzeba polować nie tylko na wzory, lecz także na rozmiary.

- Przymierzyłem już kilkanaście par i nie mogę nic dobrać - pan Michał siedzi bezradny przy wielkiej stercie butów.

Inni klienci są bardziej dosadni. - Można coś znaleźć tylko w dziale z bielizną - żali się jedna z kobiet. - Poza tym nic ciekawego - rzuca, wychodząc.

Sklep każdego dnia przeżywa oblężenie. Mimo dużej liczby przymierzalni, ciągle stoją do nich kolejki. Pan Marek przyjechał na zakupy z żoną i córką z podwarszawskich Ząbek. - Znalazłem dla siebie dwie pary bokserek, córka wzięła jakieś buty, a żona od dwóch godzin ciągle przymierza - mówi.

- Nie podoba mi się ten sklep. Bałagan i nie ma fajnych ciuchów - podsumowuje zakupy 17-letni Bartek.

Ale polski TK Maxx najbardziej traci na konfrontacji ze swoim starszym bratem z Wielkiej Brytanii. Porównaliśmy ceny w warszawskim sklepie i na brytyjskiej stronie internetowej sieci. U nas jest trochę drożej. Bielizna Calvina Kleina w internecie jest tańsza zaledwie o kilka złotych, ale na spodniach czy koszulkach różnica wynosi kilkanaście lub kilkadziesiąt złotych. Nie można też kupić garnituru od Dolce & Gabbana za 100 funtów (ok. 460 złotych ), co zdarza się w Wlk. Brytanii. W Warszawie garnitur Calvina Kleina to wydatek ponad 700 zł. W Polsce nie działa też sklep internetowy. A co gorsza, nie można nic zamówić w tym brytyjskim, bo firma nie dostarcza zamówionych przez internet towarów nawet do Irlandii.

Różnice Katarzyna Ługowska, rzeczniczka TJX Poland, właściciela marki TK Maxx, tłumaczy podwójną przeceną. - Produkt nie sprzedany przez sześć tygodni zostaje ponownie przeceniony. Możliwe, że w Londynie trafia się na taką przecenę i wtedy nie ma porównania - twierdzi. Internauci komentują jednak, że firma traktuje Polskę jako kraj drugiej kategorii i nie dba o klientów, licząc, że wszystko się i tak sprzeda. - Prowadzimy spójna politykę cenową we wszystkich krajach. - zapewnia Ługowska.

Brytyjczycy mogą więc kupować taniej, a także więcej - średnia pensja na Wyspach wynosi ponad 9 tys. zł, u nas zaledwie 3,6 tys. Dlatego przy większych zakupach warto wybrać się do Londynu. Bilet w tanich liniach lotniczych można kupić już za 100 zł, za drugie tyle wynająć pokój ze śniadaniem na londyńskim przedmieściu. A potem ruszyć na zakupy do jednego z pięciu londyńskich sklepów sieci. Nie dość, że taniej, to jeszcze można pozwiedzać.

Oprócz Warszawy sieć działa we Wrocławiu, Bielsku-Białej, Poznaniu, Czeladzi i Łodzi.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.