Dżins - prosta historia

Obecne chyba w każdej szafie. W wielu sytuacjach niezastąpione. Trudno w to uwierzyć, ale dżinsy mają już sporo ponad sto lat!

Choć tkanina zwana denimem istniała już wcześniej, spopularyzował ją dopiero Levi Strauss - niemiecki emigrant żydowskiego pochodzenia. Wraz z całą rodziną osiadł najpierw w Nowym Jorku, następnie przeprowadził się do San Francisco, gdzie w latach pięćdziesiątych dziewiętnastego wieku został przedstawicielem jednego z rodzinnej sieci sklepów. Straussowie zajmowali się sprzedażą m.in. tkanin, ubrań i torebek.

Jeden ze stałych klientów Straussa, krawiec Jacob Davis, szyjąc męską odzież roboczą, wpadł na pomysł, jak wzmocnić jej trwałość. Denimowe spodnie w miejscach narażonych na rozrywanie (zwłaszcza przy kieszeniach) postanowił umacniać nitami. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, jednak Davisa nie stać było na jego opatentowanie. Zwrócił się więc do Levi Straussa z propozycją wspólnego biznesu. 20 maja 1873 roku wspólnicy otrzymali patent i rozpoczęli produkcję dżinsów. Pierwszymi poważnymi klientami byli poszukiwacze złota!

Na początku dwudziestego wieku dżinsy wciąż funkcjonowały wyłącznie jako odzież robocza, a potem także wojskowa. I nikomu nie przychodziło do głowy, by traktować je inaczej. Jedną z pierwszych kobiet noszących dżinsy "po damsku" była Iris Apfel, obecnie dobiegająca dziewięćdziesiątki kolekcjonerka sztuki oraz ubrań. Niedawno w wywiadzie dla brytyjskiego Elle przyznała, że w 1940 roku wpadła na pomysł połączenia męskich dżinsów z turbanem i gigantycznymi okrągłymi kolczykami. Musiała błagać sprzedawcę w sklepie wojskowym, by zgodził się sprzedać parę błękitnych spodni. W końcu uległ, mając ją za osobę niespełna rozumu. Kto miał rację? Okazało się kilkanaście lat później.

Gdy w latach pięćdziesiątych Marilyn Monroe czy Sophia Loren zaczęły pokazywać się w dżinsach, nie było wątpliwości, że "robocze" spodnie mogą być niezwykle kobiece. Te super-obcisłe w biodrach panie zakładały podobno na mokro. Jedynie w ten sposób można było osiągnąć efekt idealnego dopasowania.

Jednak na wzrost popularności dżinsy musiały jeszcze chwilę poczekać. Mniej więcej od lat sześćdziesiątych stanowiły nieodłączną część wizerunku wielu subkultur. Oficjalnym symbolem buntu stały się po premierze filmu "Buntownik bez powodu" z Jamesem Deanem (1956 r.). Dżins wszedł na stałe do kanonu filmowych kostiumów. Nosili go nie tylko niegrzeczni chłopcy, lecz także tajni agenci, w tym oczywiście słynny 007 (m.in. w ekranizacji powieści "Dr No" w 1962 r.).

Prawdziwe szaleństwo zaczęło się w hippisowskich latach siedemdziesiątych i trwa nieprzerwanie do dziś. Niemal niezniszczalne, powycierane lub celowo postarzane idealnie wpasowywały się w ducha tamtych czasów. Dzwony i "szwedy" konkurowały z ultra obcisłymi rurkami. Te pierwsze stanowiły podstawowy ogólnie dostępny fason. Drugie, ukochane przez gwiazdy rocka (np. Micka Jaggera czy Davida Bowie), siały zgorszenie.

W kolejnej dekadzie kształt dżinsów znacznie się zmienił. Talia poszła w górę, a dół nogawek mocno się zwęził. Była to całkowita odwrotność  wcześniejszej mody. W Polsce oryginalne dżinsy były towarem deficytowym, co dodatkowo zwiększało ich atrakcyjność. Nikt nawet nie myślał o "levisach". Szczyt marzeń stanowiły Rifle - upolowane na "ciuchach" lub nowiutkie z Pewexu.

Dżinsy miewały też kiepskie momenty. Choć koszmarem wydawać się mogły tureckie marmurki w latach osiemdziesiątych, to koniec lat dziewięćdziesiątych okazał się szczytem złego smaku. Dżinsowe komplety Britney Spears czy Christiny Aguilery z mocno obniżoną talią, odkrywającą często więcej, niż potrzeba, do tej pory prześladują wielbicieli mody w sennych koszmarach. Nawet Madonna skusiła się biodrówki, które stały się nieodłączną częścią jej image'u w owym czasie.

A potem, za sprawą Kate Moss, do łask powróciły rurki. Ich popularność wciąż trwa, mimo ciągłych prognoz ogłaszających ich upadek oraz lansowania na siłę innych modeli. Sienna Miller, Alexa Chung, siostry Olsen Wszystkie kobiety, których styl kopiuje się na całym świecie, wciąż są zakochane w tym fasonie. Prawdopodobnie gdy za kilkadziesiąt lat ktoś będzie opisywać historię dżinsów, początek dwudziestego wieku bez wahania przypisze właśnie rurkom.

Kate MossKate Moss Rex Features/ East News

Wielka moda także docenia dżins. Od Chanel po Chloe - każdy szanujący się dom mody ma w swej ofercie jeśli nie całą linię, to chociaż kilka denimowych fasonów. Osiągają one zawrotne ceny. Nieźle, jak na odzież roboczą. Ponadczasowy model dżinsów? Oczywiście Levi's 501. Uniwersalny krój sprawia, że sprawdzają się w każdej dekadzie. I wciąż stanowią bestseller, bez podziałów na płeć.

Przeczytaj, jak ugryźć dżinsowy total look!

Więcej o:
Copyright © Agora SA