Chmurno, durno, nieprzyjemnie

A za oknem, w środku maja, dudni grad jak strusie jaja - śpiewał w PRL Jan Kaczmarek, wyliczając życiowe plagi, jakie mogą spaść na człowieka. Grad może nam nie grozi, ale na majówkę, zamiast grilla, powinniśmy szykować kalosze. ?Metro? podpowiada pięć sposobów na to, by cieszyć się długim weekendem, mimo fatalnej pogody.

Prognozy pogody nie pozostawiają złudzeń: o spacerach w słońcu, wylegiwaniu się na trawie czy grillu możemy zapomnieć. - Weekend będzie deszczowy, choć jeszcze w miarę ciepły, ale już w poniedziałek odczujemy pogorszenie pogody - mówi Grażyna Dąbrowska z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.

Wygrali ci, którzy wzięli urlop w piątek. Ten dzień będzie w większości kraju słoneczny i bardzo ciepły, na południowym wschodzie nawet upalny. Temperatura wzrośnie maksymalnie do 25 stopni Celsjusza. Od soboty niezbędne będą parasole. Napływa do nas front atmosferyczny, który w sobotę i niedzielę podzieli kraj na chłodny zachód i cieplejszy wschód. Na termometrach wszędzie jednak tendencja spadkowa. W poniedziałek bardzo wyraźne ochłodzenie w całej Polsce - ok. 15 stopni.

Nad morzem pogoda popsuje się najwcześniej - zacznie padać już w piątek po południu, będą burze. Temperatura do 20 st. Sobota i niedziela deszczowe ze średnią temperaturą 16-19 st., ale lokalnie może się ochłodzić nawet do 12 st.

Na Warmii i Mazurach deszcz od soboty. W piątek i sobotę temperatury przyjemne - 20-24 st., ale od niedzieli spadek nawet do 14 st.

W centralnej Polsce piątek pogodny i bardzo ciepły - 25-26 st. W sobotę od zachodu nadejdą opady i burze. Deszcz przez cały weekend, na termometrach poniżej 20 st.

W Małopolsce i na Śląsku ładna pogoda utrzyma się najdłużej: w piątek i sobotę słońce, 25-27 st. Wieczorem burze. Od niedzieli znaczne ochłodzenie.

W poniedziałek ma padać wszędzie. - Dopiero w przyszły czwartek zawitają do nas wiosenna aura i prawdziwie letnie temperatury. Niestety też nie na długo - dodaje pani synoptyk.

W takich okolicznościach majówka na zielonej trawce raczej nie wchodzi w grę. Są jednak sposoby, by cieszyć się długim weekendem, nie wyjeżdżając z miasta, a nawet nie wychodząc z domu. Oto nasze propozycje.

Planszówki i przyjaciele

Budowanie miast i wznoszenie katedr, hodowanie świń, prowadzenie świetnie prosperującej karczmy na rozstajach dróg. Do tego ciche klasztory i drogi wiodące jak najdalej. Grając z przyjaciółmi w "Carcassonne", można spędzić kilka fantastycznych godzin. W tej grze plansza powstaje w trakcie rozgrywki, a zwycięża ten, kto potrafi nie tylko sprawnie budować, lecz także myśleć strategicznie. Uczestnicy losują i wykładają na stół kwadratowe żetony z fragmentami terenu (drogi, łąki, części średniowiecznych miast), tworząc mapę. I zbierają punkty za zajmowanie pionkami określonych obszarów. Grę można rozszerzać przez dodatki. Do zabawy wystarczą dwie osoby (od 10 do 100 lat), ale im więcej uczestników, tym ciekawiej. Jedna rozgrywka sześciu osób w "Carcassonne" z dwoma dodatkami, np. "Karczmy i katedry" oraz "Kupcy i budowniczowie", potrafi zająć nawet trzy godziny. Emocji nie brakuje, a przy okazji można sobie pogadać.

Jeśli ktoś lubi bardziej fizyczne rozrywki, sam może zostać pionkiem i pograć w "Twistera". Rozłożona na podłodze duża plansza z kolorowymi polami, do tego tarcza ze wskazówką, która pokazuje, co zrobić z kończynami. Kombinacja prawej ręki na czerwonym polu, lewej nogi na żółtym, kiedy prawa noga stoi już na zielonym, kończy się ludzką piramidą i mnóstwem śmiechu.

Gdy nie chcecie wydawać pieniędzy na gry, zawsze zostają kalambury. Potrzeba tylko odrobiny wyobraźni: jak za pomocą gestów albo rysunków pokazać nieznane reszcie towarzystwa hasło (mogą to być np. gatunki zwierząt, tytuły filmów, przysłowia). Zanim rodzina i przyjaciele zgadną, że w naszych wygibasach chodziło o "Szklaną pułapkę", zabawa murowana.

Od tej książki się nie oderwiecie

Pod koniec XIX w., wśród dymu, smrodu i fabryk rosnącego jak na drożdżach Chicago (1 mln mieszkańców!), mieszkały dwie osoby. Jedna dała Ameryce pojęcie o pięknie, druga - o niewyobrażalnym złu. Architekt Daniel H. Burnham zbudował Białe Miasto - kompleks budynków Światowej Wystawy Kolumbijskiej, który w 1893 r. swoim rozmachem, harmonią i klasyczną architekturą przyćmił wszystko, co dotąd widział świat. Doktor H. H. Holmes zbudował zamek tortur - hotel pełen tajnych korytarzy, ukrytych pomieszczeń do sekcji zwłok i komór gazowych udających zwykłe pokoje dla gości - który poraził Amerykę potwornością dokonywanych w nim zbrodni.

Historię architekta i zbrodniarza, których połączyła Światowa Wystawa Kolumbijska, przedstawia Erik Larson w porywającej książce "Diabeł w Białym Mieście" (Wydawnictwo Sonia Draga, 463 str.). Bez względu na to, jak dziwne mogą się wydać opisane wydarzenia, nic nie jest fikcją. Autor opiera się na dokumentach, pamiętnikach, listach i artykułach z gazet. Trzyma się tak blisko rzeczywistości, jak tylko możliwe: dowiadujemy się, ile (w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze) kosztował najnowszy aparat fotograficzny Kodaka, ile osób wpadało dziennie pod tramwaje w Chicago, a nawet ile przypadków biegunki odnotowano wśród zwiedzających wystawę. A jednocześnie zmagania architektów oraz dzieje zbrodni wymykającej się zrozumieniu opisane są z taką swadą i takim napięciem, że nie można się od nich oderwać.

Jakim cudem XIX-wiecznymi sposobami można w ciągu dwóch lat zamienić podmokłe pustkowie w zespół lagun i ponad 200 budynków - tak ogromnych, że jeden był w stanie pomieścić jednocześnie Wielką Piramidę z Gizy, katedrę św. Pawła z Londynu, amerykański Kapitol i katedrę z Winchester? Jak to możliwe, że jeden człowiek niemal na oczach całego miasta zamordował dziesiątki ludzi i nie zwrócił uwagi policji? Odpowiedź w "Diable w Białym Mieście" Larsona. Pogrążeni w lekturze tej książki nie zauważycie nawet, co się dzieje za oknem.

Prawie jak w spa

Zafunduj sobie chwilę wytchnienia i relaksu we własnej łazience. Możesz skorzystać z gotowych kosmetyków lub przygotować je sama. Warunek - nieobecność domowników albo dwie łazienki.

Na początek pomyśl o świecach, najlepiej zapachowych, i odprężającej muzyce. Zabiegi rozpocznij od relaksującej kąpieli. Na rynku znajdziesz jest wiele soli czy płynów do kąpieli. Możesz też urządzić sobie kąpiel w mleku z miodem (litr przegotowanego mleka i pół szklanki miodu) lub dodać do wody olejki zapachowe.

Później wykonaj oczyszczający peeling. Alternatywą dla preparatu z drogerii może być peeling kawowy z dodatkiem cynamonu i oliwy z oliwek - skuteczność potwierdzona przez nasze redakcyjne koleżanki. Do miski wsyp trochę mielonej kawy, zalej gorącą wodą i poczekaj, aż się zaparzy. Dodaj trochę cynamonu i oliwy z oliwek dla uzyskania odpowiedniej konsystencji. Możesz z powodzeniem stosować mieszankę na całe ciało. Internautki polecają także peeling z cukru, miodu i oliwy z oliwek oraz preparat na bazie alg morskich, które można wyhodować w domu (wersja dla bardzo zapobiegliwych).

Pomyśl o odżywieniu i nawilżeniu włosów - najlepiej pomoże maska odpowiednia dla ich typu. Nie zapomnij o balsamach nawilżających do ciała i maseczkach do twarzy. Sugerujemy najpierw oczyszczającą, potem nawilżającą, wszystko w zależności od potrzeb. No i przydałby się masaż.

Kilka godzin w domowym zaciszu może być równie kojące jak wizyta w specjalnym ośrodku, ale nieporównywalnie tańsze, zwłaszcza jeśli nie będziemy szaleć cenowo.

Koszty: płyn do kąpieli: 6-15 zł, sól do kąpieli: 6-12 zł, peeling: 6-25 zł, balsam do ciała: 10-20 zł, maska do włosów: 12-20 zł, saszetka z maseczką do twarzy: 2-6 zł.

Kulturobranie

Jeśli chcielibyście nadrobić zaległości teatralne, mamy złe wiadomości - większość scen robi sobie w majówkę wolne. Czynne za to będą kina oraz większość muzeów i galerii - np. warszawska Zachęta czy Muzeum Historyczne w Zamku na Wawelu.

Nie zabraknie koncertów. Bilety są np. na: * występ Emmanuelle Seigner (czwartek, Warszawa, klub Palladium, 119-179 zł), * koncert "Chopin - klasycznie, rockowo, jazzowo" (wystąpi m.in. Leszek Możdżer, piątek, Warszawa, Sala Kongresowa, 30-90 zł), * Gentleman - król niemieckiego ragga & reggae (sobota, Poznań, Hala Arena, 75-90 zł).

We Wrocławiu w sobotę spotkają się fani Jimiego Hendrixa, którzy ponownie spróbują pobić rekord Guinnessa w liczbie gitarzystów grających jednocześnie numer "Hey Joe". W niedzielę w tym mieście zacznie się "Majówka 2010" - zagrają m.in. Myslovitz, Hey, Coma, Happysad (35-50 zł). 2 maja plenerowa impreza odbędzie się także w Rzeszowie - w Hali Podpromie zagrają Molesta, Sofa czy CF98 (wstęp bezpłatny).

Zostań turystą we własnym mieście

Bez pakowania, dalekiej jazdy i ponoszenia kosztów można zostać turystą, zwiedzając rodzinne miasto. Zapewne ostatni raz była ku temu okazja na szkolnej wycieczce. Warto więc wziąć aparat, wsiąść w komunikację miejską i ruszyć szlakiem turystycznych atrakcji albo spróbować odkryć swoje miasto na nowo.

Pamiętam, jaką przyjemnością i odkryciem była dla mnie wycieczka na łódzki Księży Młyn. Kilka lat temu zabrałam tam przyjaciół z Warszawy, żeby pokazać im fabrykancką Łódź. Pamiętałam z dzieciństwa smutek i ruinę. Z zachwytem patrzyłam więc na odremontowane ceglane bloki kolonii Scheiblera, odnowioną remizę i stojący przed nią lśniący wóz strażacki z XIX w., na monumentalne gmaszysko przędzalni, która przypomina warowny zamek. Potem urządziłam sobie jeszcze kilka takich wycieczek - śladami łódzkiej secesji, wzdłuż całej Piotrkowskiej. Polecam każdemu.

Warszawiacy mogą sobie zrobić kiczowate zdjęcia pod Pałacem Kultury i wjechać windą na 40. piętro, by zobaczyć, jak bardzo zmienił się widok z góry, odkąd byli tam ostatni raz, pewnie w dzieciństwie. Krakowianie - zwiedzić Wawel, tam też przecież zaszły zmiany. Mieszkańcy Wrocławia - poszukać krasnoludków na Starym Mieście albo wsłuchać się w majestatyczną ciszę Ostrowia Tumskiego. A ci z Trójmiasta - wybrać się "ogórkiem" na wycieczkę po Stoczni Gdańskiej w ramach artystycznego projektu przypominającego o 30. rocznicy narodzin "Solidarności" (od 1 maja). Wśród atrakcji m.in. warsztat Lecha Wałęsy.

Można też wreszcie zajrzeć za to ogrodzenie, które zawsze nas intrygowało, czy skręcić w przeciwną stronę niż ta wypracowana na co dzień. Mogą w tym pomóc np. spacerowniki wydawane przez "Gazetę Wyborczą".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.