Najważniejsza jest prostota

Kiedyś myślałam, że uczucia trzeba ukrywac pod jakimś poetyckim porównaniem. Dziś wiem, że w tekstach, tak jak w życiu, najważniejsza jest prostota - mówi Magda Wójcik z zespołu GOYA. O swojej nowej płycie ?Od wschodu do zachodu? rozmawia z Wojciechem Krzyżaniakiem

Właśnie ukazała się twoja płyta. Jest jeszcze bardziej liryczna niż poprzednia.

- To prawda. Bo ja jestem właśnie taka. Uwielbiam spokój i poczucie bezpieczeństwa, jakie dają mi codzienne rytuały. To, co niektórzy mogą uznać za bardzo nudne sprawia, że jestem szczęśliwa. Cieszę się każdą taką właśnie "nudną" chwilą. Uważam nawet, że one są treścią życia.

I o tym właśnie są twoje piosenki. Przygotowując się do rozmowy, przesłuchałem kolejny raz wszystkie płyty i zauważyłem, że coraz bardziej się otwierasz.

- Myślę, że można to nazwać dojrzewaniem. Kiedyś wydawało mi się, że wszystko trzeba ukrywać pod jakąś przenośnią, jakimś poetyckim porównaniem. I popadałam w coś w rodzaju egzaltacji. Ale się tego nie wstydzę, bo to przecież byłam ja, tylko nie wiedziałam jeszcze, że najważniejsza jest prostota. Jak w życiu. Przecież powiedzenie komuś, że się go kocha albo za nim tęskni nigdy nie jest banalne. Teraz to wiem i jest mi z tym i lepiej, i łatwiej.

Muzycznie też jest coraz melancholijniej. Jak tak dalej pójdzie, następną płytę nagracie jedynie przy użyciu harfy i twojego głosu.

- Może to nie jest taki zły pomysł. My mamy absolutną wolność tworzenia. Nikt nam niczego nie narzuca, a co jeszcze ważniejsze, my sami nie narzucamy sobie żadnych warunków i ograniczeń. Gramy to, co mamy w sobie. Jeśli idziemy na kompromisy, to wyłącznie w ramach zespołu, bo staramy się słuchać siebie. Jeśli uznamy, że akurat harfa i mój głos będą dobrze oddawać nasz nastrój i spodoba nam się taka próba, to będzie z tego płyta. Swoją drogą, to mogłoby być ciekawe.

Kiedy rozmawiałem z Januszem Panasewiczem o jego solowej płycie, nie mógł się ciebie nachwalić. Podobno masz wspaniałe ucho i wyczucie producenckie. Każda twoja rada czy sugestia była trafiona. Pewnie byłabyś dobrą producentką. Nie myślałaś o tym?

- Zabrzmi to pewnie nieskromnie, ale jestem pewna, że mogłabym się w tym spełnić. Powiem ci, że coraz bardziej interesuje mnie zabawa dźwiękiem, szukanie brzmień, jakichś aranżacyjnych rozwiązań. I coraz poważniej myślę o zajęciu się czymś takim.

Odkryjesz jakąś nową twarz?

- Może, ale to za jakiś czas.

Można powiedzieć, że to kobieca płyta?

- Niektórzy tak mówią, ale ja jestem daleka od dzielenia muzyki na kobiecą i męską. Śpiewam o uczuciach, a część osób uważa, że to domena kobiet. A na naszych koncertach zawsze jest sporo mężczyzn. I to takich, którzy znają nasze piosenki.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.