Mała czarna wielkiej Coco

Wygląda na to, że pierwsza dekada XXI wieku będzie w kinie czasem biografii. Amerykańscy i europejscy twórcy prześcigają się w ekranizowaniu historii osób bardzo słynnych i tych dopiero odkrywanych. Już w piątek do kin wejdzie ?Coco Chanel? z Audrey Tautou

Trudne dzieciństwo, wielka kariera, burzliwe romanse, niesłychana charyzma i do tego opinia prowokatorki i skandalistki walczącej w tradycyjnym, męskim porządkiem świata. Życie Coco Chanel to gotowy materiał na filmową biografię. Nic dziwnego, że w tym sezonie nakręcono o niej aż dwa filmy: melodramat Jana Kounena "Coco Chanel i Igor Strawiński" oraz superprodukcję Anne Fontaine "Coco Chanel" z Audrey Tatou w roli głównej.

Oba filmy opowiadają o losach Gabrielle Chanel, bo tak się właściwie nazywała, zanim została się najsławniejszą kreatorką mody na świecie. Droga do sukcesu nie była łatwa. Dzieciństwo spędziła w sierocińcu pod opieką sióstr zakonnych, które nauczyły ją szyć. Pseudonimu "Coco" zaczęła używać bardzo wcześnie, kiedy jako młoda dziewczyna próbowała sił jako śpiewaczka. Jej - jak sama wspomina - nudne życie, nabrało rumieńców wraz z poznaniem Etienne'a Balsana - bogacza, lwa salonowego i utracjusza. Właśnie w jego eleganckim, snobistycznym środowisku Coco poznała miłość swojego życia - brytyjskiego arystokratę Artura "Boya" Capela. Mężczyzna był zafascynowany prowokującym, ostentacyjnie męskim stylem bycia Coco, ale jej uczucie odrzucił. Pomógł jej jednak założyć własną pracownię mody w Paryżu, która zaowocowała rewolucją w świecie mody. Kobiety obcięły włosy na krótko oraz zrzuciły gorsety na rzecz prostych, wygodnych, ale bardzo eleganckich ubrań. Odkryły przy tym jedyny w swoim rodzaju urok do dzisiaj modnej "małej czarnej", czyli najwybitniejszego dzieła Chanel.

Anne Fontaine podkreśla jednak, że film nie opowiada o historii mody. Rola Audrey Tautou, pamiętnej Amelii, tu uderzająco podobnej do młodej projektantki, to przede wszystkim opowieść o młodości Coco i o tym, jak wiele poświęciła przeciwstawiając się schematom i męskiemu porządkowi świata.

Widzowie kochają życiorysy

Typowe dla biografii połączenie faktów z artystyczną kreacją elektryzuje także innych reżyserów. Co ciekawe, wśród bardzo licznych filmowych biografii trudno doszukać się choćby jednej prawdziwej klapy. W ciągu ostatnich dziesięciu lat przez światowe ekrany przewijały się opowieści o legendarnych postaciach kina ("Marlena" z 2000 r.), muzyki ("Control" o Ianie Curtisie z 2007 r.), sztuki ("Frida" z 2002 r.), polityki ("Obywatel Milk" o Harveyu Milku z 2008 r., "Królowa" z 2006 r.). Wiele z nich okazało się wybitnymi, jak choćby "Aviator" o Howardzie Hughes'ie lub "Niczego nie żałuję" o Edith Piaf. Rzadziej kręcono życiorysy osób fascynujących ale mało znanych. Ale "Motyl i Skafander" (2007 r.), czyli historia redaktora francuskiego "Elle" Jeana-Dominique'a Bauby'ego, który w wieku 43 lat uległ paraliżowi całego ciała w wyniku udaru, okazał się wielkim sukcesem. Dużą popularnością cieszyła się również "Oszukana" Clinta Eastwooda, czyli rekonstrukcja życia Christine Collins, prostej kobiety wytaczającej proces skorumpowanej policji w latach 20. Widzowie po prostu uwielbiają filmy oparte na faktach i opowiadające o niezwykłych ludziach.

Biografie w wersji polskiej

Polski rynek filmowy na razie nie zachłysnął się biograficzną modą. Podjęto kilka prób zrekonstruowania życiorysów słynnych Polaków, które wypadały raz lepiej ("Mój Nikifor" z 2004 r.) raz słabiej ("Chopin - Pragnienie miłości" z 2002 r.). Wydaje się, że postaci, których losy zasługują na sfilmowanie jest wiele - wystarczy wymienić Marka Hłaskę, Ryszarda Kapuścińskiego, Kalinę Jędrusik.

- W Polsce sytuacja filmowych biografii wygląda inaczej niż za granicą - mówi Bożena Janicka, krytyk filmowy. - My wciąż stoimy przed obowiązkiem wobec historii i jej zasłużonych postaci, o których można opowiadać tylko w bardzo poważny sposób. Przykładem tego typu filmu jest "Generał Nil". Szczerze mówiąc obawiam się nadmiaru takich właśnie biografii, mogących zmierzać niebezpiecznie w stronę artystycznej martwoty.

Bardziej optymistycznie widzi to Agnieszka Odorowicz, dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej:

- Biografii robi się niewiele, bo to bardzo skomplikowane. Trzeba zebrać szczegółową dokumentację i pogodzić fakty historyczne z własną wizją artystyczną. Ale z tym wyzwaniem zmierzy się na przykład Andrzej Wajda, pracujący nad filmem o życiu Lecha Wałęsy. Dofinansowujemy też kolejne projekty: o Jerzym Kosińskim, Leopoldzie Tyrmandzie, Witkacym, czy Mieczysławie Dziemieszkiewiczu ps. "Rój". Biografie są coraz częściej przedmiotem zainteresowania filmowców - podkreśla.

Masz temat dla reportera Metra? Pisz: metro@agora.pl Masz zwierzaka? - twoje szanse na wynajem mieszkania są nikłe

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.