- Po rozmowie z moimi pacjentami wiem, że w dużej mierze to wynik częstego i wielogodzinnego przebywania ze sobą, oraz wysokiego poziomu stresu przeżywanego w pracy. Podświadomie szukają bliskiej osoby w firmie, która będzie dla nich wsparciem i zrozumie pracownicze kłopoty. Czasem łatwiej rozmawia się z osobą, która zna specyfikę danej branży, niż z domownikami. I tu zaczyna się moja rola. Staram się uświadomić pacjentowi, jak ważna jest umiejętność słuchania i rozmowy, aby relacje rodzinne zupełnie się nie rozpadły.
- To musi być osobista decyzja danej osoby lub obojga. Są plusy - choćby codzienne wsparcie - o którym mówiłam. Jednak trzeba pamiętać o konsekwencjach. Nie da się uniknąć przenoszenia tematu pracy do domu i emocji z nią związanych. Jeśli para będzie miała gorszy dzień, będzie pod stałym ostrzałem kolegów z pracy, ale też nie będzie mogła od siebie odpocząć, zdystansować się.
- Jedni doskonale sobie radzą ze stanem uniesienia. Koncentrują się, wykonują szybko i dobrze swoją pracę, aby potem pomarzyć o tej osobie. Innym bywa trudniej, nie mogą zabrać się do obowiązków, brakuje im skupienia, a czasami zwyczajnie ochoty do pracy. Tu bliskość przebywania faktycznie może utrudniać pracę. Nikomu jednak nie szkodzi wypicie kawy czy zjedzenie obiadu w towarzystwie tej ukochanej osoby. Pracodawca nie może ingerować w to, jak i z kim spędzamy przysługującą nam przerwę.
- Na to pytanie powinien odpowiedzieć sobie każdy, kto decyduje się na pracowniczą miłość. I to zanim w cokolwiek się zaangażuje. A potem powinien porozmawiać z potencjalnym partnerem i wspólnie podjąć decyzję - co dalej? Jeśli jesteśmy typem osoby, która nie potrafi rozstać się w zgodzie, lepiej się dobrze zastanowić. Może okazać się, że po rozstaniu jedynym wyjściem będzie zmiana pracy.
- Zawsze jest to trudna sytuacja i dla samej pary, i dla znajomych. Jednak kiedy emocje nie dotyczą nas bezpośrednio, najlepiej pozostać z boku. Wiem z relacji moich klientów, że reakcje są różne. Najgorsze, co można zrobić, to szeptać za plecami, milknąć, gdy jedna z osób wchodzi do biura, piętnować jedną ze stron albo wykluczyć oboje z towarzystwa. Zawsze należy pamiętać, że za rozpad związku odpowiedzialne są dwie osoby.
- W takiej sytuacji bardzo przydają się umiejętności asertywne. Jeśli założymy, że to mężczyzna adoruje pracownicę, ta musi dawać jednoznaczne sygnały. Kiedy mówi: nie, powinna kontrolować także gesty. Nie może się przy tym uśmiechać czy kokietować. Musi kontrolować tembr głosu i spojrzenia.
- Warto się wtedy zastanowić, w jakim celu podjęło się staż. Okres stażu generalnie nie jest długi, więc jeśli to szansa na prawdziwe uczucie, będzie na to czas, nawet po jego zakończeniu. Warto tu zaznaczyć, że młode, mało doświadczone, a zarazem bardzo ambitne osoby, często padają w takich sytuacjach ofiarami zabawy całego zespołu.