W klipie, który pokazuje losy zespołu od początku czyli od występu w brytyjskiej edycji "X-Factora", Zayne się jednak pojawia. Jest i na scenie w telewizyjnym programie, i potem na licznych scenach koncertowych zespołu, za kulisami, w podróży, w studiu. Czarno-białe zdjęcia z przeszłości przeplatają się z ujęciami obecnego, czteroosobowego składu.
Panowie śpiewają o tym, że mają za sobą mnóstwo wspólnych chwil, że mogą być najlepszą ekipą, jaką świat kiedykolwiek widział i że nie należy tego porzucać. Liam Payne nazwał ten kawałek "Piosenką przewodnią/hymnem dla fandomu". Jednak w finale czwórka rozchodzi się w swoje strony. Komentujące teledysk w internecie fanki zastanawiają się więc czy to jednak nie oznacza końca zespołu. One Direction zrobili sobie bowiem 18-miesięczną przerwę, podczas której nie pojawiają się publicznie razem i nie grają koncertów promujących wydaną w listopadzie płytę. Teledysk jednak sprawił, że w internecie o grupie znów jest głośno, a piosenka trafiła na listę Billboardu.
Jest jednak jeszcze jeden powód, dla którego One Direction znów królują w sieci. To nowonarodzony synek Louisa Tomlinsona, jednego z czterech pozostałych w zespole wokalistów. 24-letni świeżo upieczony tata pochwalił się maluchem na Twitterze. Wbrew wcześniejszym doniesieniom, które mówiły, że mały będzie się nazywał Sydney Rain Tomlinson przedstawił go światu jako Freddy'ego.
Ciąg dalszy wieści o One Direction nieuchronnie nastąpi.