Pierwszy przepis na krem znalazłam w książce o kuchni pięciu przemian. Nie zdziwi to nikogo, kto trzyma się zasady: nie nakładam na ciało niczego, czego nie chciałbym jeść. Krem według przepisu pochodzącego z książki kucharskiej nie był jednak wcale taki smaczny. Wśród składników, oprócz wywaru z ziół i olejów, była lanolina (wydzielina skóry owiec, która gromadzi się na wełnie) i euceryna (mieszanina cholesterolu i innych alkoholi lanolinowych wydzielonych z lanoliny z wazeliną oraz z dodatkiem tłuszczów naturalnych). Dwa ostatnie składniki - pomijając ich mało istotne w tym wypadku walory smakowe - były dostępne wyłącznie przez internet i najczęściej w bardzo dużych opakowaniach. Postanowiłam, więc szukać dalej.
Trafiłam na przepis na blogu Zielony Zakątek, którego autorka jest m.in. absolwentką studiów zielarskich. Tu lanolina występowała tylko opcjonalnie, ale i tak nie obyło się bez e-zakupów. Na szczęście prawie wszystkie składniki dostałam pod jednym adresem, w sklepie Zrobsobiekrem.pl (niektóre produkty mogłam dostać w innych sklepach po bardziej okazyjnych cenach, ale wtedy musiałabym dopłacić za kolejną przesyłkę). Olej kokosowy kupiłam w hipermarkecie Carrefour.
fot. Zofia Knittel
Składniki: 125 ml wody lub hydrolatu (wody kwiatowej powstałej podczas destylacji olejku aromaterapeutycznego) i pół łyżeczki gliceryny. Można zastosować połowę podanych składników albo nawet 1/3, ponieważ przydatność kremu do użycia to zaledwie w 3-4 tygodnie
Przygotowanie: Do wyparzonej szklanki wlałam hydrolat z drzewa herbacianego i zmieszałam go z gliceryną roślinną. Gliceryna nie jest składnikiem niezbędnym, ale dzięki niej krem lepiej nawilża skórę i ma dobrą konsystencję.
Składniki: 90 g oleju ze słodkich migdałów (może być też oliwa z oliwek), łyżka oleju kokosowego, dwie łyżki masła Shea, łyżka oleju z awokado
Przygotowanie: W drugim naczyniu zamieszałam oleje. Przepis zakłada dużą dowolność, bo powyższe składniki można ograniczyć do samego oleju migdałowego z masłem Shea. Ja postanowiłam nie rezygnować z niczego, ale użyłam trochę mniej oleju z migdałów i oleju z awokado, który jest ponoć dość ciężki, oraz dodałam oleju z pachnotki.
fot. Zofia Knittel
Składnik: 12-15 g wosku pszczelego lub roślinnego
Przygotowanie: Do tłuszczowej mieszanki dodałam wosk pszczeli w granulkach, po czym na kilka minut umieściłam mieszankę nad kąpielą wodną. Kiedy wosk się rozpuścił, olejową frakcję trzeba było ponownie ochłodzić, żeby miała tę samą temperaturę co woda z gliceryną. Przełożyłam więc miseczkę do garnka z zimną wodą i po około 10 minutach sięgnęłam po blender. Do miseczki z olejami należało dolać hydrolat z gliceryną bardzo powoli i stopniowo. Niestety, zrobiłam to zbyt szybko, przez co miksowanie trwało wieki. Dwie frakcje wcale nie chciały się ze sobą połączyć, a kremu jakby wciąż ubywało. Po długiej walce w końcu się udało.
fot. Zofia Knittel
Do kremu można dodać witaminę E, kwas hialuronowy, konserwant ekologiczny lub olejki aromatyczne, ale sprawdźmy wcześniej, czy nas nie uczulają. Ja obyłam się bez dodatków. Zmiksowany krem przełożyłam do pojemniczka i natychmiast zaczęłam testować.
Nie pachniał zbyt mocno, ale można było wyczuć delikatny zapach drzewa herbacianego. Rozsmarowywał się wspaniale! Delikatnie natłuścił skórę, pozostawiając ją delikatnie świecącą, co na dekolcie czy ramionach dawało piękny efekt. Na twarzy wygląda to nieco gorzej, ale cera nie świeci się bardziej niż po tłustym kremie z drogerii. Z dumą odłożyłam krem do lodówki, żeby jak najdłużej zachować świeżość naturalnych składników. Następnego dnia był znacznie twardszy, ale momentalnie rozpuszczał się w dłoniach. Skóra po nim była miękka i nawilżona.
Według autorki przepisu 250 ml kremu powinno kosztować około 30 zł. Mnie taka ilość kosztowałaby znacznie więcej - po pierwsze dlatego, że przepłaciłam za olejek ze słodkich migdałów, a po drugie dlatego, że stosując 1/3 składników otrzymałam tylko 30 ml. Trzeba jednak przyznać, że krem jest bardzo wydajny. Poza tym jest go tyle samo co w wielu opakowaniach luksusowych kremów z drogerii. A ten składa się z samych naturalnych, wartościowych składników i kosztuje nie sto, a co najwyżej 10 zł.