Cały naród okłada się moskalikami

Rajnold Suchodolski pisząc ?Patrz, Kościuszko, na nas z nieba? nie podejrzewał, że niemal półtora wieku później fragment pieśni stanie się zarzewiem językowych narodowej epidemii

Lata 50. XX wieku. W należącym do Związku Literatów Polskich domu przy ulicy Krupniczej 22, w tzw. czworakach literackich, nie poddając się ciemnej nocy socrealu, która zapadła nad Polską, skoszarowani tam wielcy, ale to okaże się dopiero po latach, twórcy biorą na warsztat znany i łatwo wpadający w ucho czterowiersz niepodległościowy. Kto pierwszy rzucił hasło do zabawy, tego dokładnie nie wiadomo. W każdym razie w towarzystwie z Krupniczej, które radośnie ją podchwyciło, była Wisława Szymborska oraz poeta, krytyk i tłumacz, jej ówczesny mąż, Adam Włodek.

Zabawa polegała na tym, że każdy kolejny wers jednej ze zwrotek wiersza Suchodolskiego należało przekształcać tak, by zmieniając nację, sposób zgładzenia bądź uszkodzenia głosiciela przeciwnej opinii oraz lokalizację kościelną, zachować układ rymów. Jak twierdziła poetka wiele lat później w rozmowie z Joanną Szczęsną, opublikowaną w Magazynie "Gazety Wyborczej" w 1998 r., nikt tego nie zapisywał, czego żałowała. Zaraz po publikacji zdecydowała się więc napisać nowe wierszyki w tym stylu zebrane pod tytułem "Rymowana rozprawa o wyższości Sarmatów nad inszymi nacjami, tudzież o słusznej karze na zatwardziałych, którzy tego poglądu nie podzielają". Pod wierszykami dopisała: "Koniec, ale tylko z braku dobrze rymujących się określeń, bo nie jestem Barańczakiem...". Ten niewinny żart stał się początkiem istnej lawiny.

Joanna Szczęsna przefaksowała Barańczakowi "Rozprawę..." do Newtonville w stanie Massachusetts, gdzie mieszka, a on, sprowokowany przez noblistkę, nie pozostał dłużny i wypuścił w jej stronę serię celnych wierszowanych ripost. Od tego momentu trwało wzajemne okładanie się moskalikami (które jeszcze wtedy nie miały tej nazwy) dwójki poetów. Wkrótce plon ich moskalikowej polemiki ukazał się w "Gazecie Wyborczej". I w ten sposób rozpętała się prawdziwa epidemia. Cały naród chwycił za pióra, by także przyłączyć się do tej poetyckiej naparzanki i rymować w rytm "Poloneza Kościuszki".

Jak to ujął sekretarz Wisławy Szymborskiej Michał Rusinek, "Sprawa jest potwornie zaraźliwa i powoduje spustoszenia w organizmie, jak również pewien charakterystyczny zespół zachowań. Jak to: okładanie się atlasami, encyklopediami broni i narzędzi tortur, słownikami pojęć architektury sakralnej, przewodnikami po domach zakonnych w Polsce i na świecie, zaczepianie na ulicach przedstawicieli odmiennych nacji oraz kleru". Do redakcji "Gazety" zaczęły napływać listy w alarmującym i niepokojącym nadmiarze. Niektórzy zdawali sobie sprawę, że wpadli w sidła nałogu: państwo Anna i Andrzej Oryńscy opisali, jak to moskaliki niszczą ich życie rodzinne: "Mąż wraca z pracy, a tam - zamiast obiadu - moskaliki napisane przez żonę. Siada więc do stołu, nie żeby zjeść, ale żeby zapisać moskaliki, które wymyślał w godzinach pracy. - Póki jesteśmy jeszcze przy zdrowych zmysłach - przesyłamy nasze pomysły (do zabawy włączył się też ich trzynastoletni syn Staś)" - wspomina Joanna Szczęsna. Forma moskalika okazała się nie tylko zaraźliwa, ale też pojemna. Autorzy poza nieporozumieniami ideologicznymi między narodami, poruszali też tematy sportowe, erotyczne, feministyczne, internetowe (cyberliki), rowerowe (roweryki), turystyczne, gastronomiczne, przyrodnicze czy zoologiczne. Tak narodził się nowy gatunek - moskalik, całkowicie nasz, polski, a nawet narodowy. Jego historię, bogato zilustrowaną przykładami, zabawnymi rysunkami oraz zdjęciami spisała Joanna Szczęsna w książce "Moskaliki, czyli o wyższości Lechitów, zwanych też Sarmatami, nad inszymi nacjami".

Czytelnicy do Moskalików!

Z okazji wydania książki Joanny Szczęsnej "Moskaliki, czyli o wyższości Sarmatów nad inszymi nacjami" zapraszamy do uczestniczenia w jednej z ulubionych literackich zabaw Wisławy Szymborskiej - tworzenia Moskalików

Zabawa polega na tym, że każdy kolejny wers jednej ze zwrotek wiersza

Rajmunda Suchodolskiego

Kto powiedział, że Moskale,

Są to bracia nas, Lechitów,

Temu pierwszy w łeb wypalę

Przed kościołem Karmelitów

należy przekształcać, zmieniając nację, sposób wykańczania głosiciela wzbudzającej sprzeciw opinii oraz lokalizację kościelną, zachowując jednak konstrukcję, układ rymów, jednym słowem formę, która zresztą w dużym stopniu narzuca i treść.

Jak to robiła Szymborska?

fragment "Rymowanej rozprawy o wyższości Sarmatów nad inszymi nacjami

tudzież o słusznej karze na zatwardziałych, którzy tego poglądu nie podzielają" z 1998 r.:

Kto powiedział, że Anglicy

uczęszczają do teatrów,

tego rąbnę po przyłbicy

pod kościołem Bonifratrów.

Kto powiedział, że Francuzi

piją kawę z filiżanek,

temu pierwszy dam po buzi

pod świątynią Felicjanek.

Kto powiedział, że Murzyni

korzystają czasem z wanny,

tego chromym się uczyni

pod katedrą Marii Panny.

KONKURS

Na wasze Moskaliki czekamy do 28 marca 2014 r. Wiersze należy przesyłać na adres: metro-konkurs@agora.pl. W tytule maila wpiszcie "Moskaliki". Nie zapomnijcie podać imienia i nazwiska. Możecie przesyłać dowolną ilość Moskalików, ale każdy autor może otrzymać tylko jedną nagrodę - książkę Joanny Szczęsnej "Moskaliki, czyli o wyższości Sarmatów nad inszymi nacjami" wydawnictwa Agora. Jury, na czele z Michałem Rusinkiem, wybierze 15 najlepszych, najciekawszych i najzabawniejszych Moskalików, które opublikujemy na łamach "Metra".

Regulamin konkursu PDF>>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.