Facet (nie) potrzebny od zaraz - hipsterski sen o Warszawie

To nie jest kolejna cukierkowa polska komedia romantyczna. To raczej film obyczajowy o miłości. I o tym, że czasem facet u boku to nie wszystko

Przyznaję, ten film mnie rozbraja. Chciałabym się złościć na jego nieporadność, na czasem dziwacznie gimnazjalne dialogi, na nachalne powtarzanie przesłania o byciu sobą, robieniu tego, co się chce i braniu życia we własne ręce, ale nie potrafię. Debiut Weroniki Migoń budzi ciepłe uczucia. Aż chce się ten film przytulić. Ma też autentycznie zabawne czy wzruszające momenty. Bohaterką filmu jest 30-letnia Zosia (Katarzyna Maciąg), dziewczyna pracująca na filmowym planie, którą trafia grom z jasnego nieba. Dosłownie. Wypełniona kosmiczną energią, zbadana przez lekarza-podrywacza (Michał Żebrowski), musi sobie zrobić przerwę od pracy. W domu nakrywa narzeczonego Piotra (Łukasz Garlicki) z dziewczyną, więc wyrzuca go za drzwi. Mając dużo czasu i złamane serce, a niewiele do zrobienia, natyka się na koleżankę z liceum, gwiazdę telewizyjną Annę (Anna Czartoryska-Niemczycka), która zaprasza ją na ślub. I jednocześnie jadowicie przypomina o zakładzie z czasów maturalnych - że Zosia na uroczystość musi przyjść z facetem. Ale co zrobić, jeśli ostatniego wykopała właśnie ze swojego życia pięknym łukiem? Z pomocą przychodzi przyjaciółka Patrycja (Joanna Kulig), która każe Zosi wybrać się w podróż w przeszłość i odszukać byłych chłopaków. A nuż przegapiła miłość swojego życia i teraz mogłaby ją odzyskać? A jeśli nie, to dowie się, co z nią jest nie tak, że z nikim nie potrafi wytrzymać dłużej niż dwa lata. I tak przez ekran defilują "byli" Zosi grani przez: Pawła Małaszyńskiego ("feminista"), Bartosza Porczyka ("krótki metraż"), Marcela Sabata ("kocham cię"), Macieja Stuhra ("na pewno normalny") i Czesława Mozila ("w starym łóżku"). Są przemieszani ze scenami z codziennego życia Zosi i Patrycji w pełnej słońca Warszawie. Dziewczyny, a my z nimi, zwiedzają w stolicy wszystkie najmodniejsze knajpy. Chodzą nie tylko na plac Zbawiciela, ale też do muzeów, a nawet zaglądają do domu Etgara Kereta, artystycznej instalacji dla izraelskiego pisarza, ukochanego autora Zosi. Jest jeszcze ojciec dziewczyny grany przez Krzysztofa Globisza, wiecznie zakochany pisarz, i ciotka, której ustami Grażyna Błęcka-Kolska wygłasza ostrą filipikę przeciwko mężczyznom, którzy i tak zawsze zostawiają dla młodszej. W sympatycznym mieście pełnym miejsc, w których kulturalne trzydziestolatki mogą kulturalnie spędzić czas (nawet na plaży nad Wisłą pojawiają się artyści - żonglerzy ogniem) Zosia w rytm piosenek oryginalnych i mało osłuchanych artystów (Mikromusic, Ania Rusowicz, Paula i Karol, Fismoll, The Dumplings, Supergirl & Romantic Boys) niczym Odys szuka swojej Itaki. By w końcu znaleźć ją w... Izraelu. Tam, gdzie rosną najlepsze pomarańcze na świecie. Maciąg i Kulig grają całkiem przekonująco, co ciekawe obie biegają po ekranie bez makijażu i w luźnych, wygodnych ciuchach, odpowiednich na lato w wielkim mieście. Wśród panów wyróżnia się Maciej Stuhr w roli człowieka, który postanowił, że nikt mu już nigdy nie wejdzie na głowę. I tylko szkoda, że Krzysztof Globisz tak źle się czuje w roli ojca Zosi, ma tylko jedną scenę, w której może błysnąć. "Facet (nie) potrzebny od zaraz" nie jest przełomem w polskim kinie obyczajowym, a szkoda, bo mógłby być. Ale jest całkiem interesującym eksperymentem, zapisem pewnego czasu w dużym mieście w środku Europy. Ciekawe, jak się go będzie oglądało za kilka lat.

PS Dobra wiadomość dla fanów Joanny Kulig - oprócz tego, że aktorka gra w tym filmie, to także śpiewa - "Takiego chłopaka" Mikromusic i "Czas nas uczy pogody" Grażyny Łobaszewskiej. A na koniec muzyczna perełka - "Ucieczka z tropiku" Marka Bilińskiego z 1984 roku, w którym Maciąg i Kulig miały po dwa lata.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.