KONKURS: Moda w kobiecym rozmiarze

Dziękujemy za wszystkie zgłoszenia! Czekamy na więcej! Publikujemy kolejną wypowiedź naszej czytelniczki - głos oddajemy Zuzannie

Mam 33 lata, 168 cm, ważę jakieś 72 kilo , nie mam więc jakiejś dużej nadwagi. Noszę różne rozmiary - w zależności od sklepu 38-44, M-XL. Mam biust i pupę i uda. I brzuszek po 2 porodach, nie najpiękniejszy. Jak chyba większość kobiet w tym kraju . Ale niestety, jeżeli nawet jakimś cudem teoretycznie w sklepie jest mój rozmiar, przeważnie szyty jest na dziewczyny "równe". Jak wąskie ramiona - to bez biustu, jak szerokie - to całość przypomina worek. Jak w pasie spodnie teoretycznie mogły by być dobre, to nie przechodzą przez uda, jak przejdą przez uda, w pasie zmieściła by się jeszcze jedna taka jak ja.

A my przecież nie jesteśmy w większości "równe". Mamy wcięcia i biusty. Nie chcemy nosić worków i tylko luźnych tuniczek albo co gorsza tuniko-worków z falbanką na dole. Chcemy ładnych, dopasowanych sukienek z dekoltem, bo mamy co pokazać . I odcinanych w pasie, żeby podkreslić talię. I nie kończących się 10 centymetrów nad udami, bo... ukrywamy słabości. Chcemy kolorów, żywych i modnych. Bluzek koszulowych z miejscem na biust, szerokiej rozmiarówki w sklepach z bielizną. I nie mam na myśli 70A-90D, tylko 65-90, ale A-K. Chcemy bielizny ładnej, seksownej, powabnej, strojów kąpielowych zasłaniających brzuszki, ale nie robiących z nas płaskich, czarnych fok.

Jesteśmy w przewadze, niech ktoś to doceni i zacznie nas dopieszcza .

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.